Spotkanie autorskie ze Sławomirem Koprem
Ludzi możemy podzielić na tych, którzy uwielbiają historię i tych, którzy jej delikatnie mówiąc nie cierpią. Których jest więcej? Pewnie te sympatie rozkładają się po połowie. O tych pierwszych nie będziemy mówić, gdyż ich do niczego przekonywać nie trzeba. Zaś co do tych drugich, to co można zrobić, aby na historię spojrzeli choć trochę łaskawszym okiem. Pewnie pomysłów jest wiele, my możemy polecić jeden, za to sprawdzony. Można zaprosić kogoś, kto oprócz tego, że jest świetnym mówcą , to również pasjonatem. 18 maja w naszej bibliotece gościliśmy pana Sławomira Kopra, autora wielu książek o tematyce historycznej, specjalizującego się w okresie międzywojennym dziejów Polski, a także historii polskiej obyczajowości XIX stulecia. Ktoś kto nie lubi historii w tym momencie może sobie pomyśleć: cóż, gorzej być już nie może. Nic bardziej mylnego, ponieważ na naszym spotkaniu z ust naszego gościa nie padły żadne daty, nie było też wywodów politycznych, ani rozmów o sojuszach. Wśród poruszanych tematów zabrakło też najważniejszych wydarzeń z czasów powstawania II Rzeczypospolitej. Nasuwa się pytanie o czym była mowa? O wielkich ludziach z tamtych czasów, ale z perspektywy domowych pieleszy. Ponieważ jak mówi sam autor „…życie prywatne, z jego wszystkimi składnikami jest ważną częścią biografii każdego człowieka,(…) a polityk czy artysta ukazany „w szlafroku i kapciach” zyskuje tylko na autentyczności”. I taką właśnie historię podaną w lekki sposób, okraszoną anegdotami i przyprawioną humorem zaserwował nam pan Koper. Czy „smakowała” wszystkim zebranym? Trudno powiedzieć, jedno jest pewne, była lekkostrawna, a jej twórcy, ci z pierwszych stron gazet przez to „zaglądanie” przez dziurkę od klucza w prywatne życie, stali się nam bliżsi i bardziej ludzcy. Natomiast my mogliśmy się przekonać, że te dawne dobre czasy tak naprawdę niewiele się różnią od naszych.