To i owo na ludowo
W 2014 roku w szczególny sposób pochylamy się nad kulturą ludowa, a to za sprawą 200-tnej rocznicy urodzin Oskara Kolberga, wybitnego etnografa i folklorysty. Ta okrągła rocznica jest doskonałym pretekstem, aby z folklorem polskim zaznajomić najmłodszych. Taki właśnie cel przyświecał naszej akcji „etnolato w bibliotece”. Ponad 40 dzieci wzięło udział w naszych wakacyjnych zajęciach „To i owo na ludowo. Etnolato w bibliotece”. Zajęcia były podzielone na bloki tematyczne. Każdy dzień poświęcony był innej dziedzinie życia, sztuki, kultury ludowej. Zaczęliśmy od najważniejszych regionów folklorystycznych Polski i ich najbardziej charakterystycznych elementów. Poznaliśmy dawne obrzędy i zwyczaje i oczywiście stroje ludowe. Na koniec pierwszego dnia naszych etnozmagań dzieci mogły poczuć się jak wielcy projektanci i samodzielnie zaprojektować strój inspirowany modą ludową. „Na szkle malowane” to tytuł drugiego dnia poświęconego różnym formom sztuki ludowej. Wycinanka, rysowanie piaskiem, zdobienie za pomocą sitowia, te formy ludowego rękodzieła dzieci poznały w praktyczny sposób same wykonując np. wycinankę w formie gwiazdy, czy też piaskowe obrazy. Większość dorosłych na pewno doskonale pamięta takie gry podwórkowe jak zgniłe jajo, czy gąski do domu, dla wielu dzieci są one jednak obce. Dlatego nasz kolejny dzień upłynął pod hasłem „Cyt czy licho” i poświęcony był zapomnianym zabawom podwórkowym. Graliśmy w świnki, ciupy, gąski, zgniłe jajo, a gdy zabawa nas zmęczyła zrobiliśmy odpustowe „Zośki” czyli trocinowe piłeczki na gumkach. Mądre ludowe przysłowie mówi, że „nie święci garnki lepią” i czasem warto spróbować czegoś nowego aby się przekonać że wcale nie jest to takie trudne jak by się wydawać mogło. W trakcie dnia poświęconego ginącym i zapomnianym zawodom szyliśmy buty i pletliśmy koszyki. Dużą niespodziankę i przyjemność sprawiła dzieciom wystawa dawnych sprzętów użytkowych. Wśród zgromadzonych eksponatów znalazły się stare szewskie kopyta, zydelek, koziołek do szycia uprzęży, sprzęty gospodarstwa domowego: makutry, szatkownice, cedzaki do ziemniaków, tara do prania i wiele innych. Wszystko można było dokładnie obejrzeć i dotknąć (za udostępnienie tych domowych skarbów serdecznie dziękujemy). Życie człowieka nie składa się tylko z pracy, powinno w nim być także miejsce na rozrywkę. Piąty dzień upłynął nam na śpiewach i tańcach. Poznaliśmy tańce wielkopolskie, kaszubskie, kurpiowskie, śląskie, a gdy tańce nas zmogły przyszedł czas na ludowe karaoke. Jednak nie samą zabawą żyje człowiek, czasem trzeba coś zjeść, najlepiej coś przygotowanego własnoręcznie np. chleb. Tego ważnego elementu tak ściśle związanego z życiem dawnej wsi nie mogło zabraknąć. Wspólnie przygotowaliśmy chleb, a do chleba ubiliśmy masło. I jak dawniej, czynności ubijania masła towarzyszyło opowiadanie legend. My poznaliśmy legendę związaną ze Strzelcami Krajeńskimi pt. „Mnich i czarownica ze Strzelec”. O wielu rzeczach można pięknie opowiadać, wiele rzeczy można pokazać za sprawą współczesnej techniki, jednak nic nie zastąpi osobistych doświadczeń i spotkań „na żywo”. Dlatego po zajęciach „teoretycznych” przyszedł czas na „praktyczne”. Finałem naszej ludowej letniej akcji była wycieczka do skansenu w Ochli. Tu wszyscy mogli na żywo zobaczyć to o czym wcześniej rozmawialiśmy na naszych zajęciach. Nauka nie poszła w las i dzieci niejednokrotnie zaskoczyły panią przewodnik swoją wiedzą. Dużą radość sprawił wszystkim udział w warsztatach malowania na szkle.A po uczcie duchowej przyszedł czas na coś dla ciała czyli ognisko z kiełbaskami.
Wszystkim dzieciom biorącym udział w naszych bibliotecznych zajęciach, a także ich rodzicom serdecznie dziękujemy i życzymy udanych i bezpiecznych wakacji może też na ludowa nutę.